piątek, 23 sierpnia 2013

Postanowienia 2013/2014

Wczoraj korzystając z dnia wolnego zajrzałam do zeszytu rozwoju osobistego- chciałam podsumować moje osiągnięcia z poprzedniego miesiąca (szczerze powiedziawszy wakacje mnie trochę rozleniwiły i dopiero teraz się za to zabrałam). Zadowolona skreśliłam wszystkie podpunkty z lipca i zerknęłam do moich postanowień na rok 2013. Nie spodziewałam się tego, co tam zobaczyłam- mimo, że jest dopiero sierpień ZREALIZOWAŁAM WSZYSTKIE TEGOROCZNE POSTANOWIENIA:) Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło:) Korzystając z faktu, że za niedługo początek roku szkolnego stworzyłam nową listę z postanowieniami. Oczywiście to jest dopiero wersja robocza, bo do września kilka dni zostało, ale stwierdziłam, że jak najszybciej się nimi z Wami podzielę i może zachęcę do zrobienia swoich własnych?:)
(JĘZYKI)
1.Cały czas doszkalać się w angielskim.  Nie wiem czy muszę to tłumaczyć- z racji, że za 4 lata chce studiować w Stanach mój angielski musi być nienaganny.
2. Przeczytać minimum 10 książek po angielsku.  Akurat po jednej książce na miesiąc:) Nie wliczam tutaj lektur ani książek potrzebnych mi do przygotowania się do SAT
3. Codziennie uczyć się hiszpańskiego. Z racji, że dostałam się do klasy hiszpańskojęzycznej myślę, że nie będzie tutaj żadnego problemu:)
4. Zacząć się uczyć trzeciego języka. Tutaj mam cały czas dylemat pomiędzy szwedzkim a rosyjskim.

(SZKOŁA, NAUKA, TESTY SAT)
1. Starać się o stypendium.
2. Mieć świadectwo z paskiem na koniec roku
3. Uczestniczyć na zajęcia dodatkowe. Tutaj pozwolę sobie dodać- w Stanach bardzo ważne jest udzielanie się pozalekcyjne, różnego rodzaju kółka, wolontariat itd. -przy rekrutacji do collagu bardzo zwracają na to uwagę:)
4. Systematycznie się uczyć, nie zostawiać niczego na ostatni moment, zostawiać wszystkie materiały. Z racji, że czekają mnie trzy matury- polska, hiszpańska i amerykańska będę miała mnóstwo do roboty i mało czasu-organizacja jest tutaj najważniejsza.
5. Brać udział w wielu konkursach. To samo co w podpunkcie 3:)
6. Zacząć przygotowywać się do olimpiady z historii i języka angielskiego. Wprawdzie olimpiade z historii chce zrobić dopiero za rok, a z angielskiego w międzyczasie ale czym prędzej zacznę się uczyć, tym lepiej opanuje materiał.
7. Skupię się nad SATami. Rzecz, która najbardziej mnie przeraża-miałam się zacząć uczyć już w wakacje, ale "coś mi nie wyszło". Teraz ostatni dzwonek żeby siąść do tego i móc na spokojnie i bez gonienia przerobić cały materiał.
8. Będę rozwijała swoje hobby. Do najlepszych uczelni w Stanach jest mnóstwo kandydatów z idealnymi wynikami w nauce, jedyne, co ich odróżnia to właśnie ich zainteresowania, to, na co poświęcają czas wolny. 
9. Będę pisała co najmniej dwa eseje po angielsku na miesiąc. Wiem, że to nie jest dużo, jednak w skali roku trochę tego wyjdzie. Chce to robić, żeby zacząć nabierać wprawy, za rok tą ilość chce zwiększyć. 
10. Poprawie gramatykę. Moja zmora:)


(ZDROWY STYL ŻYCIA)
1. Będę jeść zdrowo i "czysto".
2. Wyeliminuje cheat day i ograniczę cheat meal. haha, to będzie chyba najtrudniejsza część:)
3. Zapiszę się na siłownie. Szczerze powiedziawszy marzy mi się trening personalny i już odkładam pieniążki:)
4. Schudnę. Nie wyznaczam żadnej ilości kilogramów, mojej wymarzonej wagi itd. Wszystko zależy od tego, jak będę wyglądała i będę się czułą:)
5. Zacząć się regularnie rozciągać. Zawsze podobało mi się to, co można zrobić ze swoim ciałem przy odrobinie pracy i cierpliwości
6. Regularnie chodzić na basen. Tutaj kładę nacisk na słowo REGULARNIE 
7. Znaleźć sport, który stanie się moim hobby:)

(INNE)
1. Polecieć sama na weekend w innym kraju.
2. Być zorganizowaną.
3. Rozwijać bloga:)
4. Znaleźć dorywczą pracę.
5. Chodzić do teatru, odwiedzać muzea, mieć stały kontakt ze sztuką.
6.Robić dużo zdjęć, upamiętniać chwile.
7. Przestać się garbić.


Mam też do Was małe pytanko, wiecie może jak "podpiąć" te postanowienia, żeby były w widocznym miejscu na blogu?:) 

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Co jem/jadłam, efekty mojej diety

Cześć kochani!
Wprawdzie na dzisiaj miałam zaplanowany zupełnie inny post, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie pokazać Wam kilku zdjęć:)
Niestety to jest dość optymistyczna wersja, tylne oświetlenie spowodowało złudzenie w miarę płaskiego brzucha. W rzeczywistości wygląda to tak:
Mimo, że jeszcze mnóstwo pracy przede mną jestem dość zadowolona z dotychczasowych efektów:) Gdyby nie te zdjęcia, nie zdałabym sobie sprawy ile schudłam. Mam jeszcze jedno zdjęcie, obrazujące moje olbrzymie rozstępy.. wahałam  się czy je dodać, ale stwierdziłam, że jestem idealnym przykładem zaniedbania swojego własnego ciała. Gdyby nie moja głupota, nie przytyłabym tak, nie dopuściłabym do takiego wyglądu. Także dziewczyny- NIE MA OD JUTRA, jutro może być już za późno:) 

Co jadłam, żeby to osiągnąć? NIGDY, ALE TO PRZENIGDY SIĘ NIE GŁODZIŁAM. Wszystkie głodówki (tak, mówię tu nawet o dietach 1000kcal) z góry wykluczyłam. Na początku nie liczyłam kalorii, teraz staram się zbierać moje bilanse na potreningu.pl - niestety wciąż mam problemy  z idealnymi proporcjami białko/węglowodany/tłuszcz. Staram się jeść dość różnorodnie- zdarza mi się zjeść nawet pasek czekolady. Stale próbuje nowych smaków- quinoa i jagody goji są na porządku dziennym:) Jestem zdecydowaną fanką owsianki na śniadanie i twarogu na kolacje- przyrządziłam już je chyba na wszystkie możliwe sposoby. W najbliższym czasie postaram się przygotować fotorelacje "co jem w ciągu dnia", na ten moment dodaje pojedyncze posiłki:)

składniki na koktajl
kasza jaglana z mrożonymi jagodami

ogórki z domowym sosem czosnkowym

Trzymajcie się cieplutko!



niedziela, 18 sierpnia 2013

O MNIE, MOJA HISTORIA ODCHUDZANIA

Cześć Wam wszystkim!

Dość długo myślałam, o czym powinnam napisać w pierwszym poście, mój notes z pomysłami jest już dość zapisany, a ja jedynie siadłam przed laptopem z rozłożonymi rękami. Co wybrać z tylu pomysłów?
Ostatecznie stwierdziłam, że dość oryginalnie( ha ha), będzie napisać coś o sobie.
No tak, brawo ja.

Z racji, że mama obdarzyła mnie niesamowicie oryginalnym imieniem, chciałabym posługiwać się tutaj moim drugim- możecie zwracać się do mnie Dominika. W tym roku rozpoczynam edukacje w jednym z krakowskich liceów, jednak mieszkam w mieście oddalonym o 90 km, także jestem "skazana" na mieszkanie w bursie. Jak już wcześniej wspomniałam jestem zafascynowana rozwojem osobistym, tematyka zdrowego odżywania (kiedyś diet) nie jest mi obca. Poza tym niegdyś interesowałam się fotografią, teraz przerzuciłam się na słodkie lenistwo i spanie po 12 godzin (haha chciałoby się). Uwielbiam uczyć się języków obcych, w wolnym czasie zaczytuje się publikacjami naukowymi o funkcjonowaniu naszego mózgu.
Moim największym marzeniem jest studiowanie w Stanach Zjednoczonych neurobiologii bądź psychopatologii (oba kierunki zupełnie inne, może uda mi się połączyć to i to?)





Myślę, że każdy lubi czytać o sukcesach i porażkach, także zapraszam do lektury:) 
Jako małe dziecko zawsze byłam "pulchna", obiadki u babci, (o zgrozo) mnóstwo słodyczy.. W pewnym momencie okazało się, że jestem uczulona na 20 pare podstawowych składników żywnościowych, słońce, kurz itd. Zostałam poddana leczeniu sterydowemu, co jak każdy wie, powoduje dość spore zmiany w gospodarce hormonalnej. Od tej pory już nie byłam "pulchna" ale gruba. Jedzenia przybywało- na pocieszenie, na nudę. Z racji, że nigdy nie byłam aktywnym dzieckiem, a silne uczulenie na słońce wykluczało przebywanie na dworze szybko tyłam. Pod koniec szkoły podstawowej wszystko zaczęło się zmieniać- zaczęłam dojrzewać, większość uczuleń znikło, mogłam funkcjonować jak każdy normalny dzieciak. Dość schudłam i ważyłam wtedy 60kg przy 160cm, co niestety stale było za wysoką wagą, ale przynajmniej "nie wyróżniałam się z tłumu". W gimnazjum zaczęłam znowu tyć. Odpuściłam sobie w miarę zdrowe odżywianie, zafascynowałam się głodówkami typu 800kcal dziennie. Mój organizm był wycieńczony, pojawiło się u mnie kompulsywne objadanie. W ciągu trzech lat z wagi 60kg dobiłam do 85kg. Przy moim wzroście (165cm) nie było to już tylko problemem estetycznym ale i zdrowotnym. W czerwcu tego roku nastąpił przełom. Miałam dość diet, zaakceptowałam to, jak wyglądam. O dziwo, w momencie, gdy przestałam walczyć wprowadziłam do mojego menu zdrowe produkty. Zrobiłam to tylko i wyłącznie ze względu na problemy z moim zdrowiem, nie chciałam wylądować w szpitalu (czytaliście kiedyś o niedożywieniu jakościowym?). W tym momencie ważę 71kg, od czerwca schudłam 14 kg tylko i wyłącznie dzięki zdrowemu odżywianiu i odrobinie ruchu. NIGDY nie chodziłam głodna, ubytek wagi był tylko "efektem ubocznym" zmiany sposobu odżywiania. W tym momencie postanowiłam, że chce to kontynuować. Chce być wreszcie zadowolona z mojego ciała. WIEM, ŻE TO OSIĄGNĘ. 

Pozdrawiam
D.

Cześć Wam wszystkim!

Już od jakiegoś czasu zabieram się do napisania tego posta i chyba nadszedł czas aby te plany zrealizować:)

Od kiedy pamiętam z wypiekami na twarzy śledziłam kolejne posty pojawiające się w polskiej (i nie tylko) blogosferze. Posiadam mnóstwo ulubionych, pozapisywanych w podzielonych na kategorie zakładkach blogów z których część postów znam niemal na pamięć. Z zazdrością przeglądałam rozmowy blogerek, żałując, że sama nie należę do tego kręgu. Niemal oczywiste stało się dla mnie założenie bloga.

O czym będę pisała?

Przede wszystkim o mojej drodze do wymarzonej sylwetki, zdrowym odżywianiu. Od 2 lat interesuję się rozwojem osobistym, więc również chciałabym poruszyć niektóre tematy. Jako że studia w Stanach Zjednoczonych zawsze były moim marzeniem, chciałabym z Wami również podzielić się informacjami na ten temat- jak mi idzie, co trzeba zrobić aby te marzenia zrealizować, co JA robię.

Mam nadzieje, że uda mi się Was zaciekawić i zostaniecie tu na dłużej.
Pozdrawiam!
 D.