niedziela, 18 sierpnia 2013

O MNIE, MOJA HISTORIA ODCHUDZANIA

Cześć Wam wszystkim!

Dość długo myślałam, o czym powinnam napisać w pierwszym poście, mój notes z pomysłami jest już dość zapisany, a ja jedynie siadłam przed laptopem z rozłożonymi rękami. Co wybrać z tylu pomysłów?
Ostatecznie stwierdziłam, że dość oryginalnie( ha ha), będzie napisać coś o sobie.
No tak, brawo ja.

Z racji, że mama obdarzyła mnie niesamowicie oryginalnym imieniem, chciałabym posługiwać się tutaj moim drugim- możecie zwracać się do mnie Dominika. W tym roku rozpoczynam edukacje w jednym z krakowskich liceów, jednak mieszkam w mieście oddalonym o 90 km, także jestem "skazana" na mieszkanie w bursie. Jak już wcześniej wspomniałam jestem zafascynowana rozwojem osobistym, tematyka zdrowego odżywania (kiedyś diet) nie jest mi obca. Poza tym niegdyś interesowałam się fotografią, teraz przerzuciłam się na słodkie lenistwo i spanie po 12 godzin (haha chciałoby się). Uwielbiam uczyć się języków obcych, w wolnym czasie zaczytuje się publikacjami naukowymi o funkcjonowaniu naszego mózgu.
Moim największym marzeniem jest studiowanie w Stanach Zjednoczonych neurobiologii bądź psychopatologii (oba kierunki zupełnie inne, może uda mi się połączyć to i to?)





Myślę, że każdy lubi czytać o sukcesach i porażkach, także zapraszam do lektury:) 
Jako małe dziecko zawsze byłam "pulchna", obiadki u babci, (o zgrozo) mnóstwo słodyczy.. W pewnym momencie okazało się, że jestem uczulona na 20 pare podstawowych składników żywnościowych, słońce, kurz itd. Zostałam poddana leczeniu sterydowemu, co jak każdy wie, powoduje dość spore zmiany w gospodarce hormonalnej. Od tej pory już nie byłam "pulchna" ale gruba. Jedzenia przybywało- na pocieszenie, na nudę. Z racji, że nigdy nie byłam aktywnym dzieckiem, a silne uczulenie na słońce wykluczało przebywanie na dworze szybko tyłam. Pod koniec szkoły podstawowej wszystko zaczęło się zmieniać- zaczęłam dojrzewać, większość uczuleń znikło, mogłam funkcjonować jak każdy normalny dzieciak. Dość schudłam i ważyłam wtedy 60kg przy 160cm, co niestety stale było za wysoką wagą, ale przynajmniej "nie wyróżniałam się z tłumu". W gimnazjum zaczęłam znowu tyć. Odpuściłam sobie w miarę zdrowe odżywianie, zafascynowałam się głodówkami typu 800kcal dziennie. Mój organizm był wycieńczony, pojawiło się u mnie kompulsywne objadanie. W ciągu trzech lat z wagi 60kg dobiłam do 85kg. Przy moim wzroście (165cm) nie było to już tylko problemem estetycznym ale i zdrowotnym. W czerwcu tego roku nastąpił przełom. Miałam dość diet, zaakceptowałam to, jak wyglądam. O dziwo, w momencie, gdy przestałam walczyć wprowadziłam do mojego menu zdrowe produkty. Zrobiłam to tylko i wyłącznie ze względu na problemy z moim zdrowiem, nie chciałam wylądować w szpitalu (czytaliście kiedyś o niedożywieniu jakościowym?). W tym momencie ważę 71kg, od czerwca schudłam 14 kg tylko i wyłącznie dzięki zdrowemu odżywianiu i odrobinie ruchu. NIGDY nie chodziłam głodna, ubytek wagi był tylko "efektem ubocznym" zmiany sposobu odżywiania. W tym momencie postanowiłam, że chce to kontynuować. Chce być wreszcie zadowolona z mojego ciała. WIEM, ŻE TO OSIĄGNĘ. 

Pozdrawiam
D.

5 komentarzy:

  1. Zazdroszczę, że tak ładnie zrzucasz kilogramy... Ja jakoś nie potrafię schudnąć :(
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Azime, Robert Kiyosaki powiedział kiedyś "Jeśli chcesz gdzieś dojść, najlepiej znajdź kogoś, kto już tam doszedł". Znajdź inspiracje na innych blogach, nieustannie się motywuj:) WIERZĘ W CIEBIE:)

      Usuń
  2. Bardzo złożona historia, ale co najważniejsze że teraz już wiesz jaką drogą chcesz podążać.
    Jeśli chcesz aby efekt się utrzymał zdrowe nawyki żywieniowe i ruch muszą wejść ci w krew i na stałe zagościć w twoim życiu. 14kg w tak krótkim czasie to dość duża utrata wagi i trzeba być ostrożnym aby nie wyrządzić sobie krzywdy dalszym chudnięciem.
    Na spokojnie, powoli:-) nikt cie nie goni...dużo spaceruj- ile się da. Szukaj pretekstu by się ruszać- nasz organizm to uwielbia:-) nasza psychika nie- nasz mózg lubi siedzieć w swojej "strefie komfortu" i nie lubi zmian.
    Jesteś niesamowita, że zmieniłaś juz tak dużo! Będę tutaj zaglądać częściej:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnes:) Dziękuje za komentarz:)Jak to mówią, życie zaczyna się wraz z końcem strefy komfortu:) Bardzo staram się z niej wyjść, jednak faktycznie, z ruchem najtrudniej..

      Usuń
  3. Widzę, że mamy podobne zainteresowania :) Najważniejsze,że jesteś na właściwej drodze. Dużo już osiągnęłaś i osiągniesz jeszcze więcej :)

    OdpowiedzUsuń